czwartek, 1 września 2016

Rozdział 1.1: Pożeracz dusz

Codziennie równo o dwunastej, w pałacowej wieży dzwonnik dzwonił złotym dzwonem. Dzień w dzień informował stolicę, że Słońce właśnie szczytowało. Ludzie często wychodzili by je podziwiać, podziękować Słońcu za dzień, oddać cześć, lub po prostu chłonąć promienie.
Tutaj, w Krainie Światła, Słońce było wysłannikiem Boga Słońca, który sprawuje piecze nad państwem. Rodzina królewska została obdarowana szczególnym darem – blaskiem. Mocą podobną bogom, a ich atrybutem były złote włosy mieniące się jak kryształy.
Richelle Sorento codziennie o dwunastej wychodziła odpocząć w pałacowym ogrodzie. Lubiła relaksować się czytając dobrą książkę, siedząc w altance i popijając słodką herbatę. Niecałe pół roku temu dołączyła do rodziny królewskiej, kiedy pobrała się z pierwszym księciem Sorento – Rupertem. Czekała cierpliwie na dzień koronacji męża. Wtedy stanie się prawowitym członkiem rodu i otrzyma blask.
Na myśl o tym, u przyszłej królowej pojawiły się wypieki na policzkach. Upiła łyk herbaty i pogłaskała się po brzuchu. Jeszcze nie była pewna, ale przypuszczała, że pod swoim sercem nosi dziecko. Życie Richelle do tej chwili układało się bez problemów.
– Richelle!
Usłyszała swoje imię, wypowiedziane w bardzo gniewny sposób, z nutką żalu.
Richelle odłożyła na bok książkę i spojrzała na osobę, która ją wywołała. Była to Rosalia Sorento, młodsza siostra jej męża.
Stanęła jak wryta kiedy zobaczyła, że błękitne oczy księżniczki są zeszklone, opuchnięte i patrzą na nią z obrzydzeniem i mordem. Głośno sapała, a jej ciało drżało... z gniewu.
– Co się stało Rosalio? – zapytała drżącym głosem. Richelle domyśliła się, że ona już wie.
– Zdradziłaś mnie. I przysięgam ci, zapłacisz za to.
Chłodny jak lód głos Rosalii zapadł jej w pamięć.

sześć lat później

Richelle zbudziła się nagle, przerywając kolejny koszmar przypominający jej o przeszłości. Dawne błędy odbiły piętno na jej duszy i nie pozwalają by zaznała nawet chwili spokoju.
Zorientowała się, że jest jeszcze noc. Co prawda, Księżyc na niebie w Krainie Światła jest tylko przez równo trzy godziny. Od dwudziestej trzeciej do pierwszej. Ludzie chodzą spać, kiedy jeszcze świeci Słońce.
Wstała z łóżka z niemrawą miną.
– Coś się stało mamo?
Kobieta podskoczyła. Obejrzała się za siebie i wtedy dostrzegła pięcioletniego syna. Chłopiec miał złote, lśniące włosy jak każdy członek rodziny królewskiej, jednak nocą tracił swój blask. Co też było jej winą. Doskonale o tym wiedziała.
– Nie, wszystko w porządku kochanie – skłamała, jak miała w zwyczaju, kiedy ktoś zadawał jej takie pytania. – Gdzie tata?
– Jeszcze trwają obrady. Chyba coś się złego dzieje, bo wszystkie służące są zdenerwowane.
Chłopiec trochę spochmurniał. Richelle uśmiechnęła się do syna i wzięła go za rękę. Domyśliła się, że czekał na ojca, dlatego jeszcze nie leżał w łóżku. Znała swojego syna i wiedziała, że nie zagoni go teraz do spania.
– Chodź, przejdziemy się. Może spotkamy tatę.
Wyszli z komnaty i udali się wzdłuż korytarza, który prowadził do sali obrad. Po drodze minęli parę służek, które faktycznie były nie tyle co zdenerwowane, a przestraszone. Richelle miała dziwne złe przeczucie. Postanowiła zapytać się jednej z nich, ale wtedy zobaczyła swojego męża na końcu korytarza. Poleciła synowi aby tutaj poczekał.
Chłopiec przez chwilę patrzył na rozmawiających rodziców. Po ich minach zrozumiał, że nie dzieje się nic dobrego. Cole nie chcąc zadręczać się złymi myślami podszedł do okna i oparł się o parapet. Zapatrzony w Księżyc po chwili zobaczył ją.
Kobietę, o skórze tak jasnej jak Księżyc, oczach fioletowych i włosach jak galaktyka. Dokładnie tak pomyślał widząc jak burza loków w kolorze nocy unosiła się na wietrze. Włosy tajemniczej kobiety mieniły się milionem gwiazd.
– Pani Galaktyka... – wyszeptał pięciolatek. Oczy Cole zrobiły się wielkie jak pięciozłotówki.
Wtedy wzrok kobiety natknął się na chłopca. Przyglądała mu się przez chwilę, po czym zniknęła w ciemnościach nocy.
Chłopiec zafascynowany pobiegł w stronę rodziców krzycząc:
– Pani Galaktyka! Pani Galaktyka!
Rupert zmęczony godzinnymi obradami rozmasował sobie skronie. Jeszcze nie zdążył powiedzieć żonie najważniejszego i nie miał siły wypytywać syna o jaką Panią Galaktykę chodziło. Cole miał bardzo wybujałą wyobraźnię.
Richelle ukucnęła i pogłaskała syna po głowie.
– Jaka Pani Galaktyka, skarbie? Co już znowu wymyśliłeś?
– Nic mamo, tato. Widziałem ją! Pani Galaktyka! Ma taką skórę, taką jasną jak Księżyc! A jej włosy są jak niebo w gwiazdach! Pani Galaktyka! – Cole uśmiechał się szeroko dopóki nie zauważył jak na twarzach rodziców zaczęło malować się przerażenie.
– Luna... Widział Lunę...
– Luna tutaj była?! – wykrzyczała Richelle.
– Ojciec Król zażyczył sobie jej obecności. Właśnie to chciałem ci powiedzieć.

~*~

– Więc, zrozumieliście swoje zadanie? – Alex zmierzył srogim wzrokiem szóstkę ludzi. Starał się wzbudzić w nich szacunek, choć zdawał sobie, że to niemożliwe. Stwarzał pozory tego, który panuje nad nimi, ale prawda była taka, że wcale tak nie było.
– Kiedy będziemy na miejscu? – Anabella całkowicie zignorowała pytanie Alexa. Młoda czarownica odgarnęła czarne, proste, długie włosy do tyłu. Była wysoką dziewczyną mającą zaledwie na karku dwadzieścia jeden lat. Anabella posiadała charakterystyczną urodę, którą uzupełniały złote oczy i czekoladowa cera. Łatwo było zgadnąć, że pochodziła z Ceres.
– Zacznijcie mnie w końcu słuchać, albo...!
– Albo co? – Luna wstała z niewygodnego fotela. – Straszysz nas?
Przeszyła lodowatym wzrokiem Alexa. Drgnął, co wywołało pyszny uśmiech Księżycowej Księżniczki.
– Zginiecie tam – wycedził przez zaciśniętą szczękę – a ja będę tańczył na waszych grobach.
Alex zajął miejsce naprzeciwko „szóstki" nie odzywając się więcej, dopóki sterowiec nie dotrze na miejsce. Nie zamierzał dzielić się więcej żadną informacją. Właściwie było mu obojętne czy wyjdą z tego żywi czy martwi.
– Łał! – Zawołał Zane. – To naprawdę napędzane jest przez kwarc?
– Tak! – Zawtórowała Anabella i wytłumaczyła mu działanie sterowca.
Alex zaśmiał się w duchu i zastanowił skąd wzięli tego chłopaka. Musiał się wychować na pustkowiach, skoro nie wie, że kamienie z właściwościami magicznymi stanowią główne paliwo dla maszyn.
Oparł się wygodniej o oparcie i zmierzył wszystkich wzrokiem. Po kolei przyjrzał się każdej osobie z felernej szóstki próbując pojąć pomysł króla, że właśnie ci ludzie pokonają Pożeracza Dusz.
Mieli czarownice – Anabelle, ale wojsko też posiadało wiedźmy. Nie wiedział czy Zane mógł być chociaż tak silny jak jeden żołnierz. Wyglądał na maksymalnie szesnaście lat. Ciemne włosy z granatowym refleksem, wielkie błękitne oczy i piegi na małym nosie nie dodawały mu męskości. Znał też dziewczynę, która była Lauderem. Z tego co słyszał nie nadawała się do walki, lecz usypiania dzieci.  Lauderzy czyli sztuczni ludzie stworzeni przez naukowców z Krainy Światła w oparciu na baśniach o syrenach, które czarowały głosem. Głos Laudera potrafił ukoić smutek, żal i gniew. Im wyższe dźwięki wydaje Lauder, tym głos staje się mniej przyjemny. Do tego śpiewały we własnym języku.  Jej wygląd też pozostawił wiele do życzenia – za drobna by móc się mierzyć z Pożeraczem. Primumya – bo tak się nazywał Lauder – nosiła dwa warkocze w kolorze niebieskiego topazu. W tym samym odcieniu miała nieco skośne oczy. Wyglądała przez to bardzo niewinnie. Każdy Lauder tej samej płci miał takie same rysy twarzy. Różniły się tylko kolorem włosów i oczu.
Luna. Ona na pewno była silna. Słyszał, że sześć lat temu zmierzyła się z samym królem, księciem Rupertem i jego żoną Richelle. Ledwo ją pokonali. A teraz po tylu latach na pewno stała się jeszcze silniejsza.
Obok Laudera siedział mężczyzna, którego kojarzył, chociaż nie znał osobiście. Tylko o nim słyszał. Miał białe, krótko ostrzyżone włosy, czerwone oczy, oliwkową cerę. Był wysoki i dobrze zbudowany – on jedyny mógłby się mierzyć (zdaniem Alexa) z żołnierzem. Wydawał się mieć pojęcie o walce. Jego mięśnie opinały się na ubraniach. Zwracali się do niego per „Dogg".
I był jeszcze jeden człowiek, który był największą zagadką dla Alexa. Siedział cały czas w bezruchu, ani raz się nie odezwał podczas podróży. Jedynie słuchał co jego towarzysze mają do powiedzenia. Był niższy (o czoło) od białowłosego. Na pierwszy rzut oka można było obstawiać, że może kiedyś walczył. Jego mięśnie bardziej wyglądały na takie, które wyrzeźbione zostały przez bieganie, a nie treningi sztuk walki jak u Dogga. Miał rude, krótkie włosy, a każdy jego włos układał się na swój własny sposób, przysłaniając prawie całe czoło. Jednak to co najbardziej zwracało uwagę w jego wyglądzie były szafirowe oczy. Kolor był tak rzadko spotykany. Raptem występował u jednej rasy.
Amuto... istota bez duszy – pomyślał Alex. Kolor oczu idealnie współgrał z alabastrową skórą. Głównie po tym się rozpoznawało ten klan. Krążyło wiele plotek wokół Amuto. Wiadomo było, że są stokrotnie silniejsi od zwykłego człowieka, a jednym ciosem mogą zabić. Z wielką siłą w parze szła ich wytrzymałość, oraz silne i twarde jak stal ciało. Byli groźnymi wojownikami. Często czarownice w walce bezpośredniej z Amuto były po prostu bezsilne. Przez ich odporność na magię powstała plotka, że nie mają duszy. Bo tylko ten kto duszy nie posiada odporny jest na czary. Nigdy ten klan nie opuszczał Zakazanej Krainy. Dlatego zdziwił Alexa widok Amuto. 
– Wiem co sobie myślisz – powiedział Jack. Odezwał się pierwszy raz od kiedy wszedł na pokład sterowca. Spojrzał z rozbawieniem na Alexa, który wpatrywał się bezczelnie od dłuższego czasu w rudowłosego. – Niestety, nie jestem pedałem. Nie odwzajemnię twoich uczuć.
Alex cały poczerwieniał. W prawdzie nie miał jak się wytłumaczyć, bo z jego wymówki i tak by zakpili.
– A masz jakieś na to dowody? – Zaśmiała się głośno Anabella.
– Jest tu osoba, która może to potwierdzić – Jack uśmiechnął się szeroko patrząc na Lunę.
– Już wolałam jak byłeś w swoim milczącym transie. – Luna obdarowała Jacka wzrokiem pt.: „zamknij się, albo nie do żyjesz jutra".
A żeby was piekło pochłonęło... - pomyślał Alex. Wstał i udał się do kabiny kapitana. Nie wytrzymałby ani chwili dłużej z tymi wariatami.
~*~
W końcu dotarli na miejsce. Alex dziękował Bogu Słońca, że ta okropna podróż w końcu się skończyła. Spojrzał na zegarek, by sprawdzić godzinę. Dochodziła siedemnasta. Jeszcze sześć godzin do zajścia Słońca.
– Macie czas by go wytropić.
Alex zszedł na dwór do szóstki, która zdążyła się już dawno ewakuować.
– Poczekamy do nocy. Sam wyjdzie – odparła Luna.
– Nocą Pożeracze są silniejsze.
– My też. Zanim Słońce znowu wzejdzie przylećcie po nas.
– Chcecie złapać Pożeracza w trzy godziny? To jest niemożliwe. Wojsko sobie nie radzi z tym od tygodni, a wy chcecie go zabić w trzy godziny – zakpił.
– Bo wasze wojsko jest do dupy – podsumowała Luna odwracają się do Alexa plecami. Gestem ręki rozkazała reszcie za nią podążyć.
Weszli do lasu zostawiając za sobą Alexa i sterowiec. Po chwili maszyna przeleciała nad ich głowami. Ledwo dojrzeli ją wśród gęstych koron drzew.
– Myślisz, że po nas przylecą? – zapytała Primumya.
– Oczywiście. Będą ciekawi czy nam się udało. – Luna była bardzo pewna siebie.
– Dalej nie mogę tego pojąć, dlaczego zgodziłaś się im pomóc? – wtrącił zdenerwowany Dogg. – Nie mieliśmy robić czegoś całkiem innego, jak na przykład krzyżować im plany, a nie pomagać? Szczególnie po tym co nam zrobili, Luna.
Dogg pamiętał o przeszłości. Luna też. Nie musiała go przekonywać, że nagle postanowiła szybko zapomnieć jak bardzo rodzina królewska ją skrzywdziła. Wystarczyło jedno spojrzenie, by Dogg wiedział, że pamięta, nienawidzi i nie wybaczy.
– Więc dlaczego? – dopytał.
– Cały czas narzekacie jak jesteśmy na wyspie, że jemy tylko ryby. Król obiecał dostarczyć to, co tylko sobie zażyczymy. Ubrania, meble, jedzenie i pieniądze – Zamilkła na chwilę. – I strasznie mi się nudziło. Po uratowaniu Zane'a  zrozumiałam jak bardzo brakuje mi adrenaliny. – Uśmiechnęła się.
Zane na samym wspomnieniu o wydarzeniach, po których dołączył do grupy zarumienił się. Myślał, że nigdy nie uda mu się odwdzięczyć za to, że ocalili mu życie.
– Tutaj się zatrzymajmy – odezwał się Jack. – Za jakieś pięć kilometrów jest wioska. To będzie dobre miejsce na odpoczynek.
– Jesteś pewien? – upewnił się Dogg. Kiedy Jack w odpowiedzi skinął głową, białowłosy zrzucił plecak na ziemię i zajął miejsce pod drzewem. Wyjął z plecaka dwa sztylety i postanowił przygotować się do walki ostrząc ostrza.
– To zadziwiające, że nigdy się nie mylisz. – Anabella usiadła obok Dogga z kanapką, po czym zaczęła  wcinać.
– Po prostu mam dobre mapy. – Jack pomachał mapą przed nosem czarownicy.
– Ale co do centymetra? – Wzięła kolejny kęs. - Niefamofite.
Jack uśmiechnął się na to.
– To może omówimy plan? – Luna usiadła naprzeciwko Dogga i Anabelli. Po chwili dołączyli do niej Jack, Primumya i Zane tworząc kółko. – Mamy się podzielić na trzy drużyny. Prim i Dogg to jedna. Jak dojdziemy do osady to udacie się na wschód. Na zachód pójdzie Anabella z Zanem. A ja z Jackiem przez środek. Każdy z nas otrzyma od Anabelli jeden mały alabaster. Kiedy zobaczycie Pożeracza macie wyrzucić go w górę...
– On sam wystrzeli do góry po wyrzuceniu w powietrze i zaświeci się na żółto! – wtrąciła podekscytowana Anabella. Na magicznych kryształach i kamieniach znała się jak nikt inny.
Luna westchnęła ciężko. Właściwie nie była zdziwiona tym, że czarownica chciała dodać swoje pięć groszy do przemowy. Mogąc dalej kontynuować zaznaczyła, że po zobaczeniu sygnału, każdy ma się udać w to miejsce by pomóc zabić Pożeracza.
Pożeracz musiał być nadzwyczaj silny, skoro udało mu się zredukować liczbę wojska o jedną czwartą. Nie licząc, że hasał sobie bezkarnie od kilku tygodni. Lunę zastanawiało też to, co robił w Krainie Światła. Pożeracze występują w Krainie Zakazanej, a nie tutaj.
Cierpliwie czekali, aż nastanie noc. O godzinie dwudziestej drugiej trzydzieści Słońce prawie schowało się za horyzontem. To był dobry czas by przygotować się do dalszej podróży. Ci, co używali broni, wzięli ją. Resztę rzeczy zarzucili na stary dąb. Wyryli na jego pniu wielkie „X", aby móc go potem znaleźć.
Zane przypiął pasek, do którego umocowana była skórzana pochwa z mieczem. Broń była bardzo cenną pamiątką po rodzinie. Zacisnął dłoń na rękojeści wiedząc, że ten moment będzie przełomowy w jego życiu.
– Denerwujesz się?
Usłyszał zza pleców głos Jacka.
– Raczej nie mogę się doczekać – wyznał szczerze.
W odpowiedzi rudowłosy uśmiechnął się. Poklepał Zane'a po ramieniu, po czym dołączył do Luny. Jako pierwsza ruszyła w drogę. Przedzierali się powoli przez gęste zarośla. Wybrali ścieżkę, której ludzie nie używali od dawna. Osada, gdzie zatrzymał się aktualnie Pożeracz (z godnie z informacjami od króla) otoczona była lasem z każdej strony. To też budziło podejrzenia w Lunie. Te istoty wolały wysokie góry, gdzie nie ma wielkiej roślinności.
Słońce całkowicie zniknęło za horyzontem. Jedynie co oświetlało szóstce drogę, były gwiazdy na niebie i Księżyc. Włosy Luny lśniły bardziej jak za dnia.
Wtem na ich drodze stanęła krucha postać. Nieco zgarbiona, jedno ramię miała wyżej. Nie ruszała się. W ciemnościach nie można było jej dokładnie zidentyfikować. Jack stanął przed Luną i gestem ręki kazał zatrzymać się reszcie. Przyglądał się przez chwilę istocie i kiedy pojął czym ona jest było za późno.
Jeden z nich był na tyle blisko Prim, że nie zdążyła wyciągnąć broni. Rozległ się głośny krzyk, odbijając się echem po lesie. Głos Laudera nie był przyjemny dla uszu. Jego towarzysze się skrzywili, przysłonili uszy dłońmi. Ale to nic nie dało. Nastała chwila ciszy. Tajemnicza istota zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Krzyk ją spłoszył.
I wtedy z lasu wyłoniło się stado humanoidalnych istotach.
Szóstka została otoczona przez tajemnicze postacie, które na pierwszy rzut oka wyglądały jak ludzie. Ich ciała zostały zdeformowane i powoli gniły. Mimo to poruszały się dość szybko, a ich jedynym celem było unicestwić żyjących.
– To Ghule*! – Krzyknęła Luna. – Nie pozwólmy się rozdzielić!
Ale jej głos nie dotarł do reszty. Zaczęła się walka z marionetkami śmierci. Za każdym razem gdy ghul umierał, wyłaniał się zza drzew następny. W wirze walki Księżycowa Księżniczka straciła swoich towarzyszy z oczu. Otaczały ją same martwe stworzenia, przywołane przez niewiarygodnie silnego Pożeracza.
Znała możliwości swoich przyjaciół i wiedziała, że to kwestia czasu zanim las zamieni się w cmentarzysko ghuli.


* Ghule - istoty żywiące jest najczęściej zwłokami. Przyzwane zaklęciem przez nekromantę spełniają jego wolę.



Witajcie! Oto moje opowiadanie! Mam nadzieję, ze przypadnie Wam niedługo do gustu. Zakładki znajdujące się w bibliotece (rasy i postacie) uzupełnię w niedługim czasie. Nie miałam weny na ich pisanie.
Mam tylko jedno pytanie: jak wrażenia? Wiem, wcisnęłam wam na raz sześć postaci + trójkę z pałacu. Ale przez następne części rozdziałów skupimy się by poznać lepiej Anabellę, Prim, Jacka i Dogga. Ułożyłam tak wydarzenia, że popisy głównej bohaterki pojawią się później. Ale postacie są na tyle wyraziste i różne, że nie powinny się mieszać (jeśli chodzi o wygląd).
Pewnie ci, co czytali Białą Czarownicę zauważą, że mam jakieś zboczenie jeśli chodzi o specyficzny kolor włosów dla głównej bohaterki. Napiszę jako ciekawostkę: Lunie chciałam wrzucić białe włosy, aby wyglądała jak księżyc i albinos, ale zrezygnowałam z tego. Już miałam kiedyś jednego albinosa (Rosalyn).
No dobra to tyle. Mam nadzieję, że nie było za dużo błędów. Mogłam coś przeoczyć. :D

14 komentarzy:

  1. Nie znam się niestety na takich rzeczach, więc z obserwatorami nie pomogę. ;_;

    Świetny świat wykreowałaś! Stwarza wiele różnorakich możliwości. Postaci póki co jedynie naszkicowane, więc na razie nie będę się o nich rozpisywać. Widać jednak, że będą miały co robić. ;)
    Zastanawia mnie też to, co się wydarzyło między Richelle a Rosalią. Z kolei Cole jest przeuroczym chłopcem. :D

    Informuj mnie, proszę, o nowościach (obojętnie na którym blogu). Nie obiecuję, że będę na bieżąco, bo, jak wiesz, moje życie to teraz istny Matrix w związku z wyjazdem do Japonii, niemniej będę się starała czytać to opowiadanie, bo zapowiada się bardzo interesująco (jak zresztą zwykle u Ciebie). ^^

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgłosiłam ten bug do blogera. Może pomogą coś na to!

      Tak, ciężko stwierdzić coś na początku kiedy jedynie zna sie ich z imienia i mniej więcej jak wyglądają. A roboty to im zapełniłam!
      To się wyjaśni pewnie około 8-9 rozdziału, bo od 7 pewnie zaczną się retrospekcje :D

      Wiadomo. A wyjazdu i tak zazdroszczę. :D

      Usuń
  2. Dzięki za info!

    Ah! Popieram komentarz Ayi na temat tego świata. Świetnie wykreowany. No i stwarza wiele możliwości...

    Taak, chyba wszyscy wiedzą, że lubisz dziwne postacie- czy też nietypowe ;) A zwłaszcza jeśli idzie o ich włosy...
    Najbardziej jak na razie ciekawi mnie postacie Cola i Luny. Nie wiem czemu. Tak jakoś... Hmmm... Ok, czekam na nexta!

    Ah! I znowu mega szablon! Bardzo fajny, i ta kolorystyka! Świetny!

    Oczywiście, liczę na info, obojętnie na którym blogu ;)

    Nie wiem, czy widziałaś, ale dodałam rozdział 3 Czar-Łowczyni :) Tak tylko, przypominam xD

    Pozdro i weny! :*

    K.L.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęło się ciekawie, ruszyłaś z kopyta z tą Panią Galaktyką. Liczyłam, że pociągniesz wątek z królową, jej szwagierką i dzieckiem, tym niewybaczalnym błędem, ale przedstawienie osobliwej szóstki też może być. xD Ta cała Luna nie sprawia wrażenia głównej bohaterki, co mnie cieszy, bo każda postać miała swoje 5 minut. Wgl sądziłam, że to będzie zgraja Tych Złych (prawdopodobnie przez obecność tajemiczej Pani Galaktyki, której zlękli się rodzice), ale nie wiem, sprawiają wrażenie pozytywnych. xD Skradĺ mnie Alex. Nikt go nie słucha, no skąd to znam. xD Zasugerowłaś też zabawnie jakieś miłosne relacje, co mnie rozwaliło. xD Wydają się fajną paczką kumpli. Oby... Nikt ich nie pożarł. xD

    Nie przejmuj się zboczeniem włosów, w magicznych światach to chyba jedna z tych rzeczy, których kolor jest chyba najmniej dziwny. xD Podobają mi przewijające się nazwy klejnotów i to, że dla mieszkańców pełnią jakieś ważne role. Informuj mnie o nowych postach, weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Karo... A ja myślałam, że to ja jestem roztrzepana xD
    Eh xD Chyba racja, zamroczyło :D I dlatego to zdanie nie ma sensu xD Ale ok, zrozumiałam za pierwszym razem :D
    Nmzc :D
    Luna nijaka?!?!?! Ona będzie boską postacią! Mam nadzieję, że taką mrrroczną! Lubię mroczne bohaterki. Takie baaardzo mroczne. Sama nie umiem ich tworzyć, ale mam pewną wizję Luny... Cóż, zobaczymy, czy się pokryje z Twoją wizją! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie tylko Twoje, zaręczam xD
    Dopiero w drugim rozdziale drugiej części??? Jezu! Co Ty nam szykujesz??? xD Już nie mogę się doczekać.
    Tak w ogóle-domyśliłam się o co chodzi xD Ja często tak mówię, że nikt nie wie w czym rzecz, gdyż ucinam połowę zdania xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejo! :D
    Zacznę od tego, że bardzo się cieszę, że zaczęłaś nowe opowiadanie. Mam tylko nadzieję, że wystarczy Ci weny i chęci, by je skończyć i nie zostawisz nas na lodzie, tak jak z poprzednim :<
    Nie bardzo na razie rozumiem, kto jest kto, bo pojawiło się wiele postaci, każda jest jakimś innym stworzeniem i trochę się gubię :D Ale na początku zawsze tak jest, więc myślę, że za jakiś czas wszystko będzie dla mnie jaśniejsze. Moim faworytem jak na razie jest Dogg ;D Umięśniony, wysportowany, wojownik… nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba;D Oczywiście żartuję, przydałby się jeszcze fajny charakter, ale to wyjdzie w trakcie. W każdym razie, będę obserwować tę postać.
    Zaczęłaś z grubej rury. Pierwszy rozdział i już akcja xD Nie bardzo na razie potrafię zrozumieć po co to wszystko się dzieje, ale czytało mi się przyjemnie, więc z pewnością wpadnę na drugi rozdział ;) Na razie najbardziej ciekawi mnie, co stało się w życiu Dogga i tej Luny jakiś czas temu. Czy Luna to ta kobieta, która mówiła w pierwszym fragmencie , że została zdradzona?

    Czekam na więcej! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej to opowiadanie skończę, bo nie będzie za długie, a mam napisane 10 postów do przodu. I chcę też dodać, że harborn zaczęłam prowadzić od razu kiedy finiszowałam starego bloga, którego zakończyłam.:<
      Właśnie się nie dziwię, że masz z tym problem, ale przez następne rozdziały będę starała się przybliżyć postacie. :)
      Co do historii Luny i Dogga, będą na to przeznaczone specjalne retrospekcje, aby to bardziej rozbudować. :D Także ten pierwszy fragment wyjaśni się w retrospekcjach :D
      Dziękuję za komentarz :D

      Usuń
  7. Yo!
    Normalnie to ja powinnam poczekać, aż dasz więcej rozdziałów, ale no nie mogłam się już oprzeć, więc wczoraj wieczorkiem sobie przeczytałam, a nie chciałam pisać byle jak komentarza. Zatem przychodzę teraz. :3
    Na początek powiem: wow! To moje klimaty! Bardzo ciekawią mnie nowe rasy i te różnego rodzaju kolory włosów i skóry bohaterów. Tak trochę skojarzyło mi się to z Dragon Ballem, które swoją drogą uwielbiam i w końcu muszę obejrzeć nowe odcinki... T.T i może dlatego też jakoś... bardziej poczułam więź? Nie wiem, dałaś mi taki smaczek, który całkiem mnie przyciągnął. A zwłaszcza włosy Luny. Tu z kolei ta Pani Galaktyka całkowicie skojarzyła mi się z Sailor Moon i tą Księżniczką Galaktyki (Galaxia, czy jak ona się tam nazywała XD). Nie dość, że Luna to jeszcze te włosy i Pani Galaktyka. XD Normalnie Sailor Moon i Dragon Ball w jednym i tu mnie masz! XD Aish... masz na mnie haczyk na razie. :D I chyba w zasadzie pierwszy raz czytam opka z takimi bohaterami, więc dla mnie to nowość (nie żebym sama miała nową rasę u siebie w opku, ale u mnie... nah, nie będzie tak kolorowo, bo ja takiej wyobraźni nie mam i jakoś... nie jestem przekonana do nowych ras, jeśli miałabym je tworzyć XD). Czy się nie za bardzo rozgadałam?
    Dobra, dalej. XD
    Może i dałaś wielu bohaterów na raz, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Tym bardziej później, kiedy już wyruszyli do tego lasu. Tak ich przedstawiłaś, że jak na początek o dziwo nie mylili mi się za bardzo. Tak jak pisałaś mi, są wyraziści na początek. Czy jestem jakoś za którymś z bohaterów? Hm... Ktoś wyżej napisał, że Luna-Pani Galaktyka, bo stwarzała wcześniej jakieś dziwne złe przeczucia i przerażenie wśród rodziców tego chłopczyka. Nie powiem by mnie to przerażało, bo nie wiem, jak było naprawdę. Nie chce od razu stwierdzać, że Luna jest zła, bo może ta rodzina królewska była tymi złymi. Chociaż chyba przez te jej cudne włosy, na razie będę jej kibicować. By the way... chciałabym zobaczyć te włosy jak noc z mieniącymi się gwiazdami *-* moja wyobraźnia została poruszona i jeszcze trochę i się zakocham w tych jej włosach *-* na razie widzę ją jako tako... księżniczko-wojowniczkę rodem podobną z Sailor Moon. Wybacz. XD Na razie się z tego nie uwolnisz. XDDD
    Rozbawił mnie ten moment, gdy Alex się patrzył na Jacka, a ten "nie jestem pedałem. Nie odwzajemnię twoich uczuć". XD Daj więcej takich śmiesznych tekstów, proszę! :D
    Jeszcze wspomnę, że Rupert skojarzył mi się z Ronem z Harry'ego Pottera... Kurde, ja Ci tu zaraz dam ciągle jakieś skojarzenia do czegoś. Mianhae T.T
    Miałaś też z parę drobnych literówek, ale tych już też nie pamiętam, za co znowu mianhae... T.T zły ze mnie czytelnik...
    Co do tych krain, które wymyśliłaś, muszę się przekonać. :) Chociaż bardzo fajnie, że sama wszystko budujesz. Ja to cenię najbardziej, bo wiem, jak trudno budować nowy świat od fundamentów... ile to pracy oh my gosh... >.<
    Czekam na ciąg dalszy! Chcę wiedzieć, czy udało im się z tymi ghulami czy nie, chociaż obstawiam, że tak. No bo to na początku uśmiercać już bohaterów? To by była zbrodnia!
    Mnóstwa weny życzę i pozdrawiam! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww. Dziękuję za taki cudowny komentarz! Szkoda, że nie pamiętasz tych literówek. Poprawiłabym je, a tak mój sprytny mózg ich sam nie zauważy. XD Księżniczki Galaktyki nie oglądałam... chyba że to występowała w SM i ja tego nie pamietam. xD też możliwe. Trochę muszę przyznać, że moją inspiracją była Księżniczka Serenity xD Stąd pomysł na białe włosy (od jej mamy xD)
      Możesz sobie wyobrażać jako wojowniczkę... Tylko nie w takich krzykliwych ciuszkach. A jak już musisz to niech będą czarnofioletowe! xD Właśnie nie napisałam jak bohaterowie są ubrani, ale chyba za dużo tego by było. xD
      To jest Jack. Jack lubi gadać głupoty xD Spoko, ja lubię właśnie wprowadzać takie śmieszne teksty.
      Co do Ruperta... może imię Ci się tylko kojarzyć, bo Rupertowi dlaeko do zajebistości Rona! XD
      Ja wolę swoje zbudować, nie umiem działać w naszym świecie. Za dużo trzeba trzymać się faktów xD
      Głównie akcja bedzie się toczyć w Krainie Światła XD
      Zabić to nie. Pierwszy rozdział za wcześnie... Ale drugi już nie xD
      Dzięki jeszcze raz!

      Usuń
  8. w pałacowej wierzy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o mój boże :O I nikt wcześniej nie zauważył?
      Dzięki.

      Usuń
  9. "odbiły piętno" i "nie pozwalają zasnąć" - nie pozwalały, bo piszesz w czasie przeszłym. Myślę, że to bardziej literówka niż błąd, bo poza tym opowiadanie wydaje mi się być poprawne, ale ja się nie znam, żadna ze mnie beta :)
    "pięciozłotówki" - bardziej pasowałoby "monety", bo złotówka to polska waluta, a opowiadanie chyba nie dzieje się w naszym kraju i w naszych czasach, prawda?
    Przeoczyłaś wyjaśnienie Ghule. Ni wiem teraz czy one w końcu żywią się zwłokami czy są zwłokami.
    A co do komentarza, to powinnam odłożyć pisanie jego na rano, bo dziś cały dzień i noc jestem przy komputerze, czytam, nadrabiam, komentuję i moje biedne oczka już mają tego dojść, ale nie chcę by z twoim opowiadaniem było jak z tymi Tysia, bo u niego z czytaniem jestem na bieżąco, a z komentarzami w czarnej dupie i wychodzi na to, że lepiej mi się pisze komentarze po niedługim czasie od przeczytania, więc jak coś to wybacz mi literówki, błędy, jakieś niejasności i słowotoki, dobra? Zrzuć to na porę dnia, znaczy nocy, znaczy dnia, bo już nad ranem jest.
    Na wstępie powiem, że trochę minie zanim przyzwyczaję się do twojego świata. NA początku się ucieszyłam, bo sądziłam, że mam do czynienia z czymś na wzór starożytności, a potem pojawiły się jakieś latające machiny napędzane kamieniami szlachetnymi. Poczułam się wtedy taka ogłupiała.
    Było też dużo postaci i o ile nie przeszkadza mi ich ilość, a tyle opisy "ten był taki i taki, a ta taka i taka" mnie zamroczyły i sprawiły, że już nie wiedziałam w końcu kto jaki jest, bo było to narzucone na raz, taką jedną fala, a ja chyba wolę jak bohater jest opisywany stopniowo, podczas mówienia, czy wykonywania jakiś gestów, tak bym mogła go kojarzyć jak człowieka, także ze sposobem bycia, tak naturalnie by mi to przychodziło, a nie bym musiała to wszystko od razu pamiętać. O wiele lepiej poszło ci moim zdaniem z tą trójką, a właściwie z czwórką z pałacu, jeśli liczyć by siostrą. Tak przy okazji, sadzę, że to ona jest Luną. Ciekawi mnie też czym takim podpadła żoną królewicza jego siostrze, co zdradziła, że dziewczyna ma romans? Chłopczyk mnie urzekł, ale czuję, że ciąży na nim jakiś grzech, coś jak na katolikach pierworodny.
    Ogólne wrażenia po przeczytaniu mam bardzo dobre, takie pozytywne. Twoje opowiadanie to zawsze jest coś innego, oryginalnego, a przynajmniej ja się z podobną tematyką nie spotkałam.
    Ta literówka z "wierzy" co wypomniano ci ją powyżej, od razu kojarzy mi się z moim "rzuciła zamkiem" zamiast "dzbankiem". Word mi poprawił, a ja jakoś to przeoczyłam i wielu czytających też. Literówki to norma, gdy samemu sprawdza się tekst, nie ma się bety, na dodatek nie jest się polonistą ani wykształconym pod tym kontem, a pisze się amatorsko, dla oderwania od rzeczywistości, frajdy własnej i po to by ofiarować ją komuś, więc się w zupełności takimi potknięciami nie przejmuj. Miej dystans, bierz to na zdrowo :)

    Pozdrawiam:
    takamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, monety bardziej będą pasować :D Ja czasami nie myślę - ale mam prawo xD

      Bardzo dziękuję za tak długi komentarz. Aż mi przykro, że mi się nie udało wykrzesać tak długiego.
      Chcę się obronić. Te opowiadanie jest takie, że musiałam bohaterów rzucić od razu, tak na raz. Mamy 6 postaci - dużo. Krótki opis, by nakreślić czytelnikowi kto to, jak wygląda i kim jest i jedziemy z akcją xD Wiele osób robi tak, że najpierw poznajemy jedną, potem drugą, ale nie ja. To opowiadanie zaczyna się właściwie w połowie historii. Dziwnie to brzmi, ale nabierze to sensu, kiedy dojdę do retrospekcji. XD W każdym razie te dwa pierwsze rozdziały są po to, by poznać bohaterów i ich możliwości.
      Dziękuję bardzo za miłe słowa :)
      Pozdrawiam.

      Usuń